Edukacja do długowieczności

GUS przewiduje, że jako 45-latka będę żyła jeszcze 37,7 lat. To średnia dla moich rówieśniczek, ale biorąc pod uwagę geny i styl życia, prawdopodobnie będzie to przynajmniej 10 lat więcej. Generalnie żyję z myślą, że przede mną 55 lat. To bardzo zmienia perspektywę. Za stara na coś? Ja się dopiero rozkręcam! Ciało wyćwiczone i zdrowe, umysł jak żyleta – pracuje jeszcze sprawniej niż 10 lat temu.

I to jest nowe spojrzenie na wiek: nie ile mamy „na liczniku”, tylko ile lat potencjalnie jest przed nami. Patrząc w tabele GUS 65-letnia kobieta ma przed sobą średnio 20 lat, jej rówieśnik płci męskiej – prawie 16. Jeśli są zdrowi, regularnie ćwiczą i dobrze się odżywiają, mają szansę dodać sobie kilka-kilkanaście lat, a nawet dociągnąć do setki. Badania wykazały, że sprawność fizyczna jest lepszym czynnikiem prognostycznym długości życia niż wiek chronologiczny. Zależność jest prosta: chcesz żyć dłużej – ćwicz więcej.

Osoba, która ma dziś 20 lat, ma 50% szans na świętowanie setnych urodzin. Bo żyjemy coraz dłużej. Prawdopodobieństwo, że dziecko urodzone dziś w jednym z zachodnich krajów będzie żyło dłużej niż 105 lat, jest wyższe niż 50%. Ponad 100 lat temu nowo narodzone dziecko miało 1% szans na dożycie takiego wieku.

Z długowiecznością wiąże się przeorganizowanie życia. Koniec z podziałem na czas nauki, pracy i emerytury – długie życie to życie wieloetapowe (futurystycznie rozwinęłam ten koncept w projekcie „Czaso(do)wolność”). Coraz mniejszą rację bytu ma wykonywanie jednego zawodu, niezbędne staje się także kontynuowanie nauki. Zmiany zachodzą coraz szybciej, nienadążanie za nimi oznacza wyalienowanie. A nic tak mentalnie nie postarza jak poczucie, że się nie nadąża i nie rozumie otaczającego świata. (Już samo korzystanie za smartfonu i social mediów odmładza – 1/3 uczestników ankiety przeprowadzonej na Facebooku dotyczącej tożsamości wieku, na pytanie „Kiedy zaczyna się starość”, odpowiedziało: „Nigdy”.)

Kiedyś na emeryturze było się kilka lat i odchodziło na łono Abrahama, dziś od przejścia na emeryturę do śmierci mija 20, i więcej, lat. Ten czas trzeba zagospodarować sobie, trzeba też zapewnić sobie środki na jego przeżycie.

To wszystko są zupełnie nowe wyzwania, przed którymi już stoimy. Im wcześniej sobie to uświadomimy, tym lepiej. O starości zaczynamy myśleć najczęściej w okolicy 40. urodzin i na ogół nie są to myśli radosne. Wszak przywykliśmy mówić, że „starość nie radość”. Wcześnie podjęte działania, jak zmiana trybu życia, zmiana nastawienia do starzenia się (pozytywne nastawienie przedłuża życie średnio o prawie 8 lat), zadbanie o zabezpieczenie finansowe, pozwolą nam cieszyć się trzecią częścią życia.

A co gdybyśmy od dziecka żyli ze świadomością, że będziemy żyć długo, i od małego byli nauczeni, żeby o siebie odpowiednio dbać?

Wychowałam się w długowiecznej rodzinie, prababcie i pradziadkowie ze strony mojej mamy umierali około 94. roku życia, dobrze ich pamiętam. Babcia, ich córka i synowa, ma dziś 93, tylko dziadek – niedbający o siebie – zmarł wcześniej, miał 72 lata. Dla mnie było oczywiste, że skoro oni tyle żyją, to ja pewnie też będę. Obserwowałam dorosłych i seniorów od dziecka. Tych w rodzinie, zaprzyjaźnionych i całkiem obcych na ulicach. Szybko zauważyłam, że styl życia  ma wpływ na zdrowie i sprawność. Pamiętam przyjaciela mojego dziadka, który przyjeżdżał do niego na rowerze. Szczupły 72-latek, zawsze pełen energii, bardzo sprawny i ruchliwy, pozytywny, pomimo strasznej obozowej przeszłości. Miał zwyczaj jeść raz dziennie i mówił o tym patrząc wymownie na mojego dziadka, wtedy 65-letniego, pojadającego przez cały dzień wędliny i kiełbasy.

Nie wiem, jakie były jego dalsze losy dziarskiego 72-latka, ale podejrzewam, że mógł przeżyć młodszego od siebie 7 lat kolegę. Naukowcy wykazali bowiem, że intermitten fasting, czyli post przerywany, może zapobiegać skracaniu się telomerów i tym samym wydłużać życie. (Telomery to „osłonki” na końcach chromosomów, które chronią geny przed uszkodzeniem podczas podziału chromosomów. Skrócenie telomerów zapobiega replikacji komórek poprzez ograniczenie liczby podziałów komórkowych. Skrócenie telomerów osłabia również układ odpornościowy, zwiększając ryzyko zachorowania na raka. Dłuższe telomery są związane z dłuższą żywotnością niż krótsze telomery.) Kolega dziadka zapadł mi w pamięć i ja sama – może zainspirowana, ale chyba był to bardziej naturalny wybór – dość wcześnie zaczęłam ograniczać ilość posiłków dziennie, jedząc pierwszy z dwóch, maksymalnie trzech, dopiero koło południa.

Drugą osobą, która wywarła duży wpływ na mój stosunek do zdrowia, była babcia koleżanki. 65-latka była bardzo schorowana i przyjmowała dużo leków. Pamiętam jak kiedyś, siedząc na łóżku, wyciągnęła dwie reklamówki leków. W jednej były pastylki na serce, cukrzycę, wątrobę itp. Wyjmowała je pojedynczo mówiąc, które na co. Po czym sięgnęła po drugą torbę ze słowami: „A to na skutki uboczne”. Miałam 10 lat i wiedziałam jedno: ja tak nie chcę.

Dość wcześnie zrozumiałam, że jeśli nie chcę być jak większość starszych osób spotykanych na mieście i tych kilka schorowanych znanych mi, muszę prowadzić zdrowy tryb życia. Pomogły mi w tym czytane u babci w wakacje książki Ireny Gumowskiej i inne pozycje z nurtu natur-med. Wyłomem od zdrowego życia był tylko czas studiów, kiedy zaczęłam palić papierosy. Poza tym przez całe życie unikałam wszystkiego, co wysoko przetworzone i konserwowane. Takie ciekawostki: nigdy nie zjadłam burgera z McDonalda i przez całe życie wypiłam też może ze 2 litry coli – pijąc od innych po łyku.

Po 35 latach efekty widoczne są gołym okiem. Gdybym nie przyznawała się do wieku, mogłabym funkcjonować jako osoba 10-15 lat młodsza. Bo biologicznie o tyle właśnie młodsza jestem. Kręgosłup w idealnym stanie, cukier niski, ciśnienie krwi książkowe, sen bez zakłóceń, hormony też. Ostatni raz chemiczny lek wzięłam na studiach, nie łykam nawet apapu. Jedyna rysa na tym obrazku to sporadyczne migreny, ale z nimi radzę sobie naturalnie.

Z myślą o sobie z przyszłości mobilizuję się do regularnych ćwiczeń, medytuję, a ostatnio zaczęłam uczyć się języka arabskiego (nauka języków obcych to jedna z najlepszych aktywności odmładzających mózg). Oprócz tego niezmiennie zdrowo się odżywiam (po tylu latach organizm odmawia wszystkiego, co mu nie służy), łykam ziołowe suplementy (ale daleko mi do Raya Kurzweila), dbam o work-life balance.

Kiedy magazyn Holistic News ogłosił konkurs dotyczący przyszłości edukacji, zaproponowałam nowy przedmiot: edukację do długowieczności. Od przedszkola do uniwersytetu. Sens tego typu edukacji – opartej na profilaktyce – widzi coraz więcej ludzi. Rzecznik praw pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec, postuluje o wprowadzenie do szkół przedmiotu „wiedza o zdrowiu”. Już to byłoby coś.

Mój projekt jest zbyt utopijny (jak większość idei rodzących się w mojej głowie :-D), ale może kogoś zainspiruje. Ja pewne elementy wprowadzam w życie moich dzieci, wychodząc z założenia, że najważniejsze rzeczy wynosi się z domu.

000001002003004005006007008009010011012013014015016017

PDF: edukacja-do-dlugowiecznosci

2 Comments Add yours

  1. Pani Aleksandro. Pani artykuł to miód na moje serce. Sama pracuję z osobami wcześniej i później urodzonymi i ten temat jest mi bardzo bliski. Zgadzam się z Panią w 100% .
    Może warto lobbować za programem? Edukacji do starości trzeba uczyć od dziecka. Uczyć i małych i dużych. Pozdrawiam Monika Kamieńska

    Liked by 1 person

Leave a comment